Rajd rowerowy + Jura Krakowsko-Częstochowska
Niedziela, 26 kwietnia 2009
· Komentarze(1)
Kategoria 101km-150km
Zbiórka 8:40 rano pod zamkiem w Będzinie. Kilka metrów od zamku już coś wkręciło mi się w przerzutkę (na szczęście nic się jej nie stało)
Dojazd na trasę rajdu bez większych problemów. Do tej pory nic nie zapowiadało dalszych wydarzeń :P Rajd wystartował, było wąsko wiec reszta ekipy dość wolno jechała. Nie poczekali na mnie ja bym pokazał skrót i byli byśmy pierwsi. Poniosło mnie, ToRa, Autsajdera i Kamila i minęliśmy 1 pkt kontrolny no ale nic cisnęliśmy dalej bo to olaliśmy, ładny asfalt to nie schodziło poniżej 40-45km/h. Wyprzedzaliśmy kolejnych bikerow aż dotarliśmy do 2 pkt kontrolnego Tam dołączyła reszta ekipy i przez to, ze Marusia nas postraszył, ze bez 1 pkt nie będzie żarcia na mecie trzeba było tam szybko pojechać. Wybraliśmy drogę po drugiej stronie zbiornika Pogoria co było lekkim błędem. Wjechaliśmy w wydmy, taki piach, ze o jechaniu można było zapomnieć... chodziliśmy tam chyba z godzinę w pełnym słońcu. Dotarliśmy do asfaltu i pocisnęliśmy na 1 pkt kontrolny, oczywiście jego już tam nie było:P Tak wiec trzeba jechać na metę, byliśmy ograniczeni czasowo, same asfalty, wiatr w twarz ale jakoś zacisnęliśmy na miejsce na 30min przed zamknięciem mety Po drodze pana Zygiego, coś się musi dziać:P META rozwaliliśmy się na trawie i szybko po kiełbaski. (Ja, Marek i Piotrek wysępiliśmy jeszcze jedna dodatkową). Pojedliśmy, zaczęło się losowanie nagród, w którym Marusia miał farta i wygrał. To tyle o rajdzie który miał być spokojnym przejazdem ~30km a skończyło się na błądzeniu i chyba dystans wyszedł x2 M A S A K R A ale 100% rajd na orientacje w naszym wykonaniu
Jak wypoczywaliśmy sobie na trawce padło jedno proste ale jakże ważne pytanie "jedziemy na Jurę??"... no i pojechaliśmy
Strome podjazdy po nie najlepszej nawierzchni w masakrycznym upale, zjazdy drogami pełnymi kamieni, piasek po którym ciężko było jechać kosztowało trochę wysiłku... widoki przepiękne, warto było w pocie czoła kręcić pod te górki.
Na początku na źródełko gdzie uzupełniliśmy zapasy paliwa. Wziąłem 2.5l wody, dobrze bo niektórym brakowało. Potem góra nawet nie wiem jaka, ale ciekawa. Zjazd z niej zakończył bym niezłą kraksą z samochodem. Gdy zjeżdżałem powoli, nie zauważyłem progu jakiegoś 40cm i za bardzo wychyliłem się do tyłu. Mój tyłek wpadł za siodełko z którego już mu ciężko było się wydostać. Efektem było moje piękne hamowanie w kółku. Potem do domu. Niestety każdemu skończyło się jedzenie i stanęliśmy w Chechle, koło sklepu kupiłem 2x po ileś tam parówek i chleb chyba z przed 3 dni. Głodni zjedliśmy wszystko bardzo szybko i dalej do domu.
Tekst napisał ToRa. Małe poprawki ja.
Kilka fotek:
Dojazd na trasę rajdu bez większych problemów. Do tej pory nic nie zapowiadało dalszych wydarzeń :P Rajd wystartował, było wąsko wiec reszta ekipy dość wolno jechała. Nie poczekali na mnie ja bym pokazał skrót i byli byśmy pierwsi. Poniosło mnie, ToRa, Autsajdera i Kamila i minęliśmy 1 pkt kontrolny no ale nic cisnęliśmy dalej bo to olaliśmy, ładny asfalt to nie schodziło poniżej 40-45km/h. Wyprzedzaliśmy kolejnych bikerow aż dotarliśmy do 2 pkt kontrolnego Tam dołączyła reszta ekipy i przez to, ze Marusia nas postraszył, ze bez 1 pkt nie będzie żarcia na mecie trzeba było tam szybko pojechać. Wybraliśmy drogę po drugiej stronie zbiornika Pogoria co było lekkim błędem. Wjechaliśmy w wydmy, taki piach, ze o jechaniu można było zapomnieć... chodziliśmy tam chyba z godzinę w pełnym słońcu. Dotarliśmy do asfaltu i pocisnęliśmy na 1 pkt kontrolny, oczywiście jego już tam nie było:P Tak wiec trzeba jechać na metę, byliśmy ograniczeni czasowo, same asfalty, wiatr w twarz ale jakoś zacisnęliśmy na miejsce na 30min przed zamknięciem mety Po drodze pana Zygiego, coś się musi dziać:P META rozwaliliśmy się na trawie i szybko po kiełbaski. (Ja, Marek i Piotrek wysępiliśmy jeszcze jedna dodatkową). Pojedliśmy, zaczęło się losowanie nagród, w którym Marusia miał farta i wygrał. To tyle o rajdzie który miał być spokojnym przejazdem ~30km a skończyło się na błądzeniu i chyba dystans wyszedł x2 M A S A K R A ale 100% rajd na orientacje w naszym wykonaniu
Jak wypoczywaliśmy sobie na trawce padło jedno proste ale jakże ważne pytanie "jedziemy na Jurę??"... no i pojechaliśmy
Strome podjazdy po nie najlepszej nawierzchni w masakrycznym upale, zjazdy drogami pełnymi kamieni, piasek po którym ciężko było jechać kosztowało trochę wysiłku... widoki przepiękne, warto było w pocie czoła kręcić pod te górki.
Na początku na źródełko gdzie uzupełniliśmy zapasy paliwa. Wziąłem 2.5l wody, dobrze bo niektórym brakowało. Potem góra nawet nie wiem jaka, ale ciekawa. Zjazd z niej zakończył bym niezłą kraksą z samochodem. Gdy zjeżdżałem powoli, nie zauważyłem progu jakiegoś 40cm i za bardzo wychyliłem się do tyłu. Mój tyłek wpadł za siodełko z którego już mu ciężko było się wydostać. Efektem było moje piękne hamowanie w kółku. Potem do domu. Niestety każdemu skończyło się jedzenie i stanęliśmy w Chechle, koło sklepu kupiłem 2x po ileś tam parówek i chleb chyba z przed 3 dni. Głodni zjedliśmy wszystko bardzo szybko i dalej do domu.
Tekst napisał ToRa. Małe poprawki ja.
Kilka fotek:
Zamek w Będzinie...© mateuszczapla15
Gdzieś tam pilnuje rowerów...© mateuszczapla15
I znów prrzeprawa na drugi brzeg...© mateuszczapla15
Do Błędowa© mateuszczapla15
na mecie© mateuszczapla15
Reszta też juz na miejscu...© mateuszczapla15
Już na Jużę© mateuszczapla15
Pana Zigiego© mateuszczapla15
Na źródełu© mateuszczapla15
Na tej górze...© mateuszczapla15
jura© mateuszczapla15
Tu też Jura© mateuszczapla15
Już do domku :D© mateuszczapla15