W 3 osoby wybraliśmy się Trasą Garego Fishera, jednak nieco zmienioną. Wysiadka w Wiśle uzdrowisko i jazda :D. Zaczęliśmy od podjazdu przy zamku prezydenta, potem Stecówka, dalej wg trasy. Bardzo przyjemny teren :) Na etapie Ochodzitej zmieniliśmy trasę. Zjechaliśmy do Istebnej i zajrzeliśmy do mnie do domku :) Zamiast czeskich asfaltów i raczej średnich podjazdów, wybraliśmy jazdę w kierunku stacji PKP przez Kiczory i Stożek. Potem zjazd niebieskim szlakiem do Wisły Głębce i pociąg xD
Sam na Przeczyce przez Sączów, Nową Wieś i Mierzęcice. Nad zalewem zaczęło kropić i szybko zmyłem się do domu troszkę okrężną drogą. Pobłądziłem trochę na Kamionce w Grodźcu a potem w Czeladzi (wyjechałem nie po tej stronie Brynicy co chciałem. Pogoda beznadziejna coś w tym miesiącu...
Mokro, brudno, błotnie i zimno, czyli dość ciekawie :P Debiut i już giga :P Nie jestem zadowolony mogło być lepiej. Pierwsze kółko poszło mi cudownie. Na początku dogoniłem Marka i wyprzedziłem Damiana. Potem Marek się rozgrzał i wyprzedził mnie ale trzymałem się za niem jakieś 150m. Drugie koło MASAKRA w połowie trasy jakieś gówna wkręciły mi się w kolo co unieruchomiło mnie na jakieś 10-15 min. Pod koniec trasy starając wyprzedzić jednego kolesia zaliczyłem widowiskowego szlifa. Szybko się pozbierałem wyprostowałem kierownice i jazda dalej... 3 koło bez wody i resztką sił. Na szczęście nic już nie padało i nawet słonko wyszło. Co do wyniku ty chyba miałem niezłego pecha bo albo miałem zepsutego chipa albo mnie za coś zdyskwalifikowali. No mówi się trudno... Szkoda trochę ale i tak pewnie bym był pod koniec stawki.
Co do zawodów to nie widziałem żadnego bufetu, który by mi się przydał bo nie miałem już wody. Trasa dobrze oznaczona, dość ciekawa i śliska.