Złamałem swoje postanowienie i wyszedłem na rower, to jest silniejsze ode mnie ;] Postanowiłem, że pojadę do parku w Świerklańcu i wznowię poszukiwania jakiejś fajnej drogi w to miejsce. Na początku do Rogoźnika, ludzie już obudzili się z zimowego snu i jest ich pełno nawet na takim odludziu jakim jest Rogoźnik. Gdy wyjechałem z tamtejszych lasów zauważyłem jakiś niebieski szlak, jako dzisiejsza jazda nie była treningiem tylko takim rekreacyjnym pedałowaniem postanowiłem pojechać zgodnie ze szlakiem. Co okazało się, ta piękna leśna trasa prowadzi do Świerklańskiego parku. Piękne lasy, nawet nie wiedziałem, że pod nosem mam takie piękne okolice. Czuję, że teraz tą trasą będę się poruszał częściej ;] W parku masa ludzi, rundka i pojeździłem jeszcze po wale zalewu i z powrotem do domku. Dziś bez zdjęć bo rozładowała mi się bateria w telefonie :/
Po kolegę do Czeladzi, potem do Strzyżowic. Ze Strzyżowic odprowadziłem Czeladzi. Tempo spacerowe. Jutro będzie mega dystans. Nie wiem czemu ale moje XT coś szaleje i po wyregulowaniu przeskakuje co jakiś czas.
Do Katowic do Marka z którym pojechaliśmy pośmigać po WPKiW, przynajmniej próbowaliśmy. Droga do Katowic dość dobra dopiero w Siemianowicach zrobiło się mokro a potem było jeszcze gorzej. W parku tragedia topiący się śnieg uniemożliwiał jazdę. Po całym tym kręceniu się po parku Nevermind zaprosił mnie na herbatkę. Z Katowic już prosto do domu. Rower brudny był jak nie wiem co zaraz po przyjeździe do domu zabrałem się za czyszczenie siebie a potem napędu i reszty roweru. Teraz coś o działaniu "Rumaka": XCR znów się mało co ruszał, klocki raczej będzie trzeba zmienić bo te fabryczne na mokrą trasę to się nie nadają, okulary mi parowały...:/
Ostatni wyjazd we ferie, pogoda jak w wiosnę. Pierw pojechałem na Rogoźnik gdzie odkręciło mi się siodło(w domu regulowałem i nie dokręciłem). Gdy dokręciłem w domu siodło wyruszyłem na najwyższy punkt w okolicy czyli górę Św. Doroty, która mierzy 382 m n. p. m, zjazd z góry jak zawsze miodzio. Z góry prosto do domu.
Kilka zdjęć:
kokpit
Rogoźnik
widok z "dorotki"
stary kościółek na "dorotce"
Podsumowując: Nogi trochę słabe, ciepło, rower git, aaa... ferie mi się skończyły.
Wstałem z nadzieją na dobrą pogodę i na dystans w okolicach 50km, wchodzę na ICM patrze na temperaturę a tam +3*C(temperatura uśredniona). Nie jest źle, ubrałem się jak wczoraj wychodzę i wiatr niesamowicie mroźny, a temperatura odczuwalna waha się w granicach -5*C. Ruszyłem podobna trasą jak ostatnio tyle że od końca i w Rogoźniku pojechałem prosto na Gródków. Z Gródkowa pojechałem do babci na obiad a potem do domku. Fotek dziś nie ma bo się mi się chciało robić :p
Podsumowanie: Dziś więcej kocich łbów, tłumienie w XCR-ku działa, myślę że powoli zaczniemy się dogadywać. Rowerek coraz bardziej się mi podoba, tylko opony mają zbyt duże opory tłoczenia(MAXXIS IGNITOR). Co do ubioru to chyba poświecę troszkę funduszy przeznaczonych na SPD i kupię sobie kurteczkę z membraną.
wstałem z wyra o 11 i wymysliłem sobie ze pojade do sosnowca do szkoły zobaczyc o której rozpoczecie (poco wydawac kase a bilety jak mozna rowerem) potem do babci na obiad posiedziałem i poszlismy na działke smazyc kiełbaski na grilu pojezdziłem po kamiące a w domu byłem dopiero o 7.00 wiec cały dzien w roboczym ubranku... xD